Case #105 - Opieranie się i odpychanie
Patty przyszła z problemem "stabilności", chciała jej więcej w swoim życiu. Próbując zrozumieć, co to dla niej znaczy, wspomniała o tym, że często czuła się zmęczona, lecz jednocześnie nie mogła wcale odpoczać. Gdy rozmawiałem z nią o tym, nie widziałem zbyt wielu emocji na jej twarzy. Spytałem o to, nie zdawała sobie jednak sprawy z jej bezwyrazowości. Działo się tak kilka razy, za każdym razem zwracałem jej na to uwagę. To coś, co nazywamy fenomenologicznym sprawozdaniem - obserwacja oczywistości. Potem zaczęła się łamać, zaczęciłem ją do wzięcia głębszego wdechu i spytalem, jak się czuje. Stwierdziła, że lekki smutek. Widziałem wyraźnie, że trudno jej było "odpuścić" - to somatyczny termin, który wskazuje na odpuszczenie zarówno emocjonalne, jak i fizyczne. Zasugerowałem więc eksperyment - oprze się o mnie. W ten sposób oferowałem jej relacyjne doświadczenie "kogoś innego", będącego stabilnym dla niej, tak by mogła pozwolić sobie na więcej emocji. To potencjalnie mogło dać jej źródło siły, którą mogłaby później wchłonąć w siebie, w tym samym czasie, pozwalając sobie bezpieczniej odczuwać emocje. Pracowaliśmy tak chwilę, trochę płakała, co wskazywało na blokadę jej pleców. Położyłem więc na nich dłoń - jako wsparcie - poczuła ulgę w bólu. Jednakże czułem, że istnieje pewna granica, której nie pozwalała sobie przekroczyć. Powiedziała, że czuje, jakby "musiała polegać na sobie". Podążyłem za tym odczuciem, zachęcając ją, by usiadała, ona zaś powiedziała - "Nie potrafię w pełni ufać mężczyznom". W Gestalt zawsze zachęcamy innych, by przekształcali ogólne stwierdzenia w bardziej osobiste - w "ja-ty". Powiedziałem więc - "Ja jestem mężczyzną, powiedz mi o tym bezpośrednio". Po czym odparła - "Chodzi o mojego pierwszego męża". Wszystko się więc wyjaśniło. Wyjaśniła, że musiała znieść bardzo dużo złego i pozbawionego szacunku zachowania z jego strony, i nigdy nic przy tym nie powiedziała. Była więc zła na samą siebie - zaciskała mocno pięści. Zachęciłem ją więc, by "posadziła go na poduszce" i porozmawiała z nim. Uważała, że to trudne. Była tak przyzwyczajona do obwiniania samej siebie. Potrzebowała pomocy z mojej strony w sforumułowaniu stwierdzeń w stylu: "Jestem zła, że...". Tak długo była wściekła na samą siebie, że pozwoliła na to jego złe zachowanie. W Gestalt odnosimy się do energii, która jest skierowana na siebie, niż raczej na innych jako "retrofleksja" ("retroflection", tyłozgięcie - przyp. tłum.). Jej ciało było do tego przyzwyczajone. Zapewniłem jej więc wsparcie, by przekierowała tę energię na niego, zmieniając jej "jestem zła, bo pozwoliłam..." w "jestem zła, bo zrobiłeś". Zaczęła nagle uderzeać w poduszkę. Jednak nie bardzo mocno, zaś jej głos nadal pozostawał dość łagodny. Widać było, że trudno jest jej być złą. Jednakże stwierdziła, że więcej miejsca do złapania oddechu, co wskazywało na to, że odpuszcza. Powiedziała o męskim przyjacielu, który był dla niej bardzo miły... jednak ona nie była miła dla niego. Sprowadziłem więc jej uwagę na nią i mnie. Powiedziałem "matwię się o ciebie" - zgodziła się, że może to w pewnym stopniu przyjąć - ponieważ jestem "dobrym człowiekiem". Powiedziałem też - "jednak jak wszyscy ludzie, potrafię też być samolubny". To przedstawienie jej doświadczenia biegunowości - w jednej osobie, a nie rozbijając to na "dobrych ludzi i złych ludzi". Trudno jej było to przyjąć. Zachęciłem ją więc do kolejnego eksperymentu. Wziąłem jej dłoń w moją i powiedziałem "czy czujesz moją troskę?". Na początku była bierna, lecz poprosiłem ją, by ścisnęła moją dłoń - aktywne uczestnictwo w przyjmowaniu troski (i odnosi się do problemu, który Sartre nazywał "złą wiarą" - bierny sposób zrzeczenia się wyboru w życiu). Potem poprosiłem ją, by popchnęła swoją rękę przeciwko mojej. Tak, by obie dłonie wykonywały inną czynność. Zachęciłem ją, by powiedziała dwa zdania: "Akceptuję twoją troskę" "Odpycham twoją samolubność" Drugie zdanie miało w zamiarze mówić "nie pozwalam, by twoja samolubność mnie krzydziła". W ten sposób byliśmy w stanie zawrzeć oba elementy relacji - ochronę samego siebie i otwartość na innych. Przez długi czas odpychała od siebie mężczyzn, potem czując niedosyt i nie była w stanie wejść w związek. Zapewniło jej to doświadczenie integracji i umiejętność utrzymania dwu elementów relacji. Powiedziała, że czuje dużo więcej przestrzeni i nowe pojęcie o tym, jak powinna być z mężczyznami.
Posted by Steve Vinay Gunther