Case #98 - Odwilż w związku

 

Katie powiedziała o swoim związku z jej mężem. Był bardzo bolesny przez długi czas. Nie uprawiali seksu od 10 lat. Czuła, ze jest dla niego siostrą albo bratem - "rodziną", lecz bez poczucia intymności. Był uparty jak osioł, samolubny, nieczuły i dominujący. Dzieci również się od niego udsunęły z tychże powodów. Spędziła kilka ostatnich lat pracując nad sobą, szukając szczęśliwości. Wybrali się na rodzinne wakacje. Dzieci, teraz starsze, wyszły gdzieś na noc, zostali sami we dwoje. Podszedł do niej i ją przytulił. Była zaszokowana, przerażona i bardzo spięta. Nie czuła wobec niego ciepła na fizycznym poziomie i czuła się bardzo niekomfortowo zarówno ze swoimi reakcjami, jak i jego działaniami. Kiedy wrócili do domu, zaczął się zmieniać. Porzucił swoje wojownicze podejście. Zaczął robić dla niej miłe rzeczy. Była bardzo nieufna, trzymała w sobie mnóstwo strachu. Co, jeśli to była tymczasowa zmiana? Co, jeśli znów spróbuje się do niej zbliżyć? Zauważyłem, że jeśli będzie działać powodowana strachem, to w istocie może być tymczasowa zmiana, a jej działania sprawią, że wszystko wróci do dawnego stanu. Była to konfrontacja z jej własnymi wyborami i odpowiedzialnością za utrzymanie aktualnego stanu rzeczy, sprawdzanie jej poświęcenia dla sprawy, niezależnie od tego, jak bardzo narzeka. To była głębszy temat do przyszłej pracy. W tej jednak chwili, zasugerowałem, by zastanowiła się, jak i w jakim stopniu byłoby dla niej komfortowe dać jej mężowi "nagrodę" za te zmiany. Jest to związane z zasadą dawania i brania w związku. Między małżonkami kluczowym jest, by istniała podstawowa równowaga. W tym przypadku jasnym było, że to ona więcej brała, a on więcej brał. Mimo narzekań, jakie ona może mieć odnośnie tej sytuacji, trzeba też przyznać, że sama kreowała i utrzymywała tę nierównowagę. Próbując zrobić coś nowego w ostatnim czasie, miała wpływ na systemową równowagę. Jednym z rezultatów było to, że zaczął jej dawać, zamiast tylko brać. Jednakże, takie zachowanie z jego strony może być kontynuowane wtedy, gdy spotka się ze wzajemnością, w przeciwnym razie ponownie wpadną w błędne koło, w ktorym się znajdowali. Jej rola w tym wszystkim, to dawać coś w zamian, nieważne jak małe by to było. To jednak skonfrontowało ją z jej zgorzknieniem i urazą, którą musiała przezwyciężyć, by pozwolić na rozwinięcie się czegoś nowego. Jej obawą było, że on "źle zrozumie" życzliwość z jej strony. Zwróciłem jej uwagę, że zbyt daleko wybiega w przyszłość. Skupienie musiało znajdować się na tym, co jest teraz - na tym, ile jest w stanie dać i na tym, jaki wiele chce od niego przyjąć, albo jak blisko gotowa była być z nim. Musiała mu wyjaśnić, że była w stanie postępować krok po kroku ku niemu i potrzebowała, by on poruszał się tym samym tempem. Kiedy związek tkwi zamarznięty przez długi czas, wygląda tak, jakby nie mógł się już nigdy zmienić. Jednak Teoria Pola mówi nam, że zmiana jest podstawą życia, rzeczy ciągle się zmieniają. Kiedy dotkniemy tego strumienia życia, dostrzeżemy i poczujemy, jak rzeczy szybko się zmieniają. Kwestią jest zatem, jak wiele wsparcia ludzie otrzymają, by zintegrować w sobie zmianę. W Gestalt zorientowani jesteśmy bardziej na małe zmiany, niż na wielkie i dramatyczne. Kwestią jest zawsze, w jaki sposób możemy wesprzeć kogoś zewnętrznie i wewnętrznie, kiedy można wyrazić możliwości wyboru i w jaki sposób osoba może znaleźć swój własny kompas, a nie tylko działać w odniesieniu do oczekiwań innych.

 Posted by  Steve Vinay Gunther